Odwiedzin na stronie:960038
Obrazek

Dziś jest: 19 Marzec 2024, Wtorek

Wigilia w gestapo

 

Jest to wywiad naszej nieżyjącej Cioci Henryki Granat z grudnia 2001 r. dla gazety parafialnej w Poznaniu.

 

 

- W czasie okupacji trafiła Pani do więzienia. Jak długo Pani tam przebywała i jaki był oficjalny powód uwięzienia podawany przez ówczesną władzę ?

 

 

Powodem mojego pobytu w więzieniu było to że Gestapo poszukiwało mojego brata Antoniego. Rozesłano za nim list gończy. Najpierw aresztowano Tatę, a potem Mamę, która "siedziała" najdłużej. Matkę zabrano ze szpitala - miała operację przepukliny. Niemcy myśleli, że brat wyjdzie "z lasu" z powodu chorej matki. Któregoś dnia zawiozłam Mamie obiad do więzienia  (dojeżdżałam rowerem ok. 16 km). Podszedł do mnie jakiś młody człowiek, mówiący doskonale po polsku.

Powiedział - "Pani pójdzie ze mną". Ja na to - "Gdzie ?" - z wielkim oburzeniem.

Zaprowadził mnie do siedziby Gestapo. Weszliśmy do wielkiej sali - a potem już go więcej nie widziałam. W tym pomieszczeniu na wielkiej ławie leżał człowiek, który miał skute ręce i nogi. Okazało się, że był właśnie przesłuchiwany i również "z lasu".

Niemiec, który go przesłuchiwał po pewnej chwili zwrócił się do mnie - "Sprichst du  Deutsch ?" czy ja mówię po niemiecku ? Powiedziano mi wcześniej, żebym  nie przyznawała się, że mówię w tym języku. Umiałam go dość dobrze, uczyłam się w szkole średniej. Udałam że nic nie wiem. Jednak jak zadawał mi pytanie - ten gestapowiec - to wiedziałam co mówi. Zaraz zawołał dolmetschera - tłumacza i ciągle pytał o mojego brata Antoniego. Wszyscy wtedy mówiliśmy, że jest w Niemczech. Rzeczywiście tam był, ale tylko przez pewien czas. Uciekł, poszedł do "lasu". Potem był w ZWZ  (Związek Walki  Zbrojnej powstał 4.12.1939 r. Dowódcą był gen. Kazimierz Sosnkowski. Celem była walka z hitlerowskim i radzieckim okupantem bez względu na przekonania polityczne i pochodzenie społeczne), a potem organizacja ta przerodziła się w AK (Armia Krajowa powstała 14.02.1942r. AK miała być armią podziemną skupiającą wszystkie organizacje konspiracyjne, a jej zadaniem było przygotowanie powstania powszechnego, które objęłoby cały kraj). Wtedy ten gestapowiec ścisnął mi rękę. Powiedziałam do siebie - "Tylko nie płacz" - to był straszny ból. Tłumacz powiedział do mnie  -  "Jak nie powiesz, gdzie jest Twój brat to będziesz siedziała w więzieniu do końca życia". Zabrali mnie. Przeprowadzili przez Getto żydowskie w Ostrowcu. Wypuścili wówczas moją Mamę. Jednak nie chciała wyjść, już wtedy ledwo chodziła. Mówiła tak, a używała gwary - "Jo tu bede siedziała, mie tu dobrze, a moje dziecko niech do domu idzie". Bała się że wywiozą mnie do Rzeszy. Niemiec, który mnie tam przyprowadził wypchnął Mamę, a ja weszłam na jej miejsce. W celi najczęściej spało się na betonie. Moja Mama jednak leżała na pryczy, ale warunki były fatalne – wszy, pluskwy i wszystko inne. Byłam tam kilka miesięcy. Jak wyszłam to nie mogłam chodzić, nogi mi mdlały, ponieważ tam się nie chodziło.

 

 

 

Spędziła Pani Wigilię w murach więziennych. Wiem, że to przykre wspomnienie. Proszę trochę o tym opowiedzieć, gdyby nie stanowiło to problemu.

Była tam taka Pani Rylowa. Jej męża powiesili na rynku, był aptekarzem. Ktoś przysłał jej kawałek opłatka. powiedziała, że będziemy się nim dzielić, prosiła, abyśmy nie płakały, bo musi być cicho. Ustawiłyśmy się, a ona podchodziła do nas po kolei. Doszła do takiej młodej osoby, która niedawno urodziła dziecko. Ona najpierw tylko szlochała, a potem tak się strasznie rozpłakała. Niemcy w tym czasie szczuli nas psami. Uspokoiłyśmy się, każda tylko cicho łkała. Była taka kobieta, która piekła chleb Akowcom i to ona rozładowała sytuację. Podeszła do takich żelaznych drzwi, w których był tylko "judasz" i powiedziała: "Olo Boga, Olo Boga. Ktoś nam klamkę ukradł, no i jak my pójdziemy do Kościoła". Wcześniej powiedziała do mnie - "Heńka z Halinką, to wy pójdzieta dziewuchy na pastyrke - bośta młode, a my starsze to na sume pójdziemy". Przez łzy zaczęłyśmy się śmiać. To był Palec Boży, że ona to powiedziała. Potem cicho modliłyśmy się. Nie pozwolili nam mieć różańca, ale mimo to odmawiałyśmy go na palcach. To było niesamowite.